Każdy z nas z niecierpliwością wyczekuje tego jednego dnia w roku, kiedy odejdą w zapomniane zimowe mrozy, śnieżne wichury, szare chodniki i złe samopoczucie. To wszystko zastąpi budząca się do życia przyroda: pąki kwiatów przebijające twardą ziemię, śnieg topniejący pod wpływem ciepłych promieni słońca, lekki, przyjemny wiatr, wiosenna mżawka, zwierzęta budzące się ze snu zimowego. Jednak najważniejsza zmiana zachodzi w ludziach. Widoczny staje się uśmiech na twarzy i rumiane policzki. Znikają już ludzie ukryci pod kapturami, a pojawiają się włosy rozwiane na wietrze. Jeśli ktoś ma wątpliwości co do tego, że wiosna jest najpiękniejszą porą roku, niech przyjedzie do Korczakowa i zobaczy na własne oczy las, który budzi się do życia…
Korczakowcy to zdecydowani wielbiciele wiosny. Dlaczego? Ponieważ jest ona dla nich okazją nie tylko do obserwowania przyrody, ale także do spotkania z przyjaciółmi. Jeden dzień to niewiele, żeby nacieszyć się wszystkimi i opowiedzieć o zmianach, które nastąpiły w naszym życiu. Jednak jest coś magicznego w tym, że nawet takie drobne czynności jak topienie marzanny, wspólne podchody, smażenie kiełbasek i śpiewanie przy blasku ogniska zbliża do siebie ludzi. Wszyscy nagle odkrywamy, co nas tutaj sprowadziło, że każdy ma w sobie trochę wrażliwości i pokory, które są dla nas wspólnym językiem.
W tym roku pogoda nam dopisała i bez problemy wczuliśmy się w wiosenny klimat. Zanim przyjechaliśmy do Korczakowa, odbyła się zbiórka na placu Korczakowców i złożenie róż przy pomniku Janusza Korczaka w Zielonej Górze. Następnie czekała nas podróż autokarem. Zuchy umilały wszystkim czas wesołymi pląsami i piosenkami. Już w Lesie, po rozpakowaniu bagaży, rozpoczęliśmy sprzątanie okolicy i rozpalanie ogniska. Dla wielu widok obozu bez rozłożonych namiotów był zaskakujący. Jednak mogli zobaczyć wszystko oczami wyobraźni. Następnie przyszedł czas na zabawy integracyjne, które pozwoliły nam lepiej poznać nowe osoby. Później głodni po podróży zjedliśmy pyszną grochówkę i umilaliśmy sobie czas graniem i śpiewaniem przy ognisku. Udało nam się również zagrać w ślimaka – czyli bieg po Korczakowie w poszukiwaniu kopert z zadaniami. Każdy z nas świetnie się bawił, poszukując sprytnie ukrytych pytań, analizując podpowiedzi i walcząc o zwycięstwo. Nagrodą było posadzenie różyczek pod pomnikiem Korczaka. Zmęczeni ciągłym bieganiem udaliśmy się do ogniska w celu smażenia kiełbasek.
Ostatnim punktem programu było oczywiście topienie marzanny. Zuchy wykonały śliczną kukłę z suchej trzciny i patyków. Tak właśnie pożegnaliśmy zimę – wrzucając staropolskim zwyczajem podpaloną marzannę do jeziora. Niestety tym akcentem zakończył się ten cudowny dzień. Z łzami w oczach pozostawiliśmy za naszymi plecami Las, w którym echem rozbrzmiewały jeszcze dźwięki piosenek i radosnego gwaru.
Czasami nie potrafimy cieszyć się z małych rzeczy, doceniać tego, co mamy. Musimy jednak pamiętać, że to właśnie te krótkie, ulotne chwile są w naszym życiu najważniejsze, to one dają nam najwięcej szczęścia. Jeżeli potrafimy cieszyć się z małych przyjemności, to możemy nazwać się ludźmi szczęśliwymi. Dzień Wiosny w Korczakowie był właśnie taką krótką chwilą, która daje wielkie szczęście, poczucie wspólnoty, wspaniałe wspomnienia, ale przede wszystkim uśmiech na twarzy.
Ola Plonkowska
PS. Zachęcamy do przeczytania relacji z otwarcia harcówki
Zdjęcia autorstwa dh. Danusi, Hani z tych Mądrych i Milupy.