Turnus II – 30 i 31.07 – Dzień 13 i 14

Witam! To niestety ostatni Mały Przegląd, który piszę już z mojego domowego zacisza. Nazywam się Filip P. i zapraszam Was do czytania. W przedostatni dzień obozu po porannej rutynie odbyła się Parada Oszustów. Powiem szczerze, że pytania jak dla mnie były ciekawe, ale trudne. Na początek mieliśmy po 10 cukierków, ale jako, że mój zastęp to nie były chodzące kukły, to udało się nam zdobyć 26 cuksów.  W ogóle to śmieszna była parada oszustów. Dh Alex przebrał się za Draco Malfoya z Harry’ego Pottera i mniej więcej tak to pamiętam. Ale wiem, że jeszcze było 3 oszustów: Kubuś Puchatek, Fiona ze Shreka i Królowa Lodu, czy coś w ten deseń z Opowieści z Narnii (dop. red.: Biała Czarownica).

Potem, gdy ogłosili pakowanie obozu wiedziałem, że Korczakowo dobiega końca. Wyznaczyli mi magazyn, gdzie były jakieś maty, plandeki, ciuchy, itp. Dosyć szybko się uwinąłem, ale nie powiem, pot miałem wszędzie! Nawet fajnie się zwijało i związywało maty. Wtedy robiłem takiego naleśnika i go związywałem, nazywałem je “Korroaldy”. Jeszcze przed kolacją warsztaty teatralne i taneczne się prezentowały. Według mnie teatralne zrobiły wspaniałą robotę a taneczne świetnie tańczyły, po prostu mieli bardzo fajny układ. 
Pod wieczór był wieczór pożegnalny i Patrona, takie 2 w 1. Na pożegnalnym dostałem zestaw dwóch długopisów za pisanie dla Małego Przeglądu! O ironio, właśnie nimi teraz piszę (dop. red. mały przegląd został wysłany w formie zdjęcia rękopisu). Były pokazane zdjęcia z całego obozu. Niestety nie było mnie na prawie żadnym widać. Potem wysyłali nas zastępami pod pomnik Janusza Korczaka na Wieczór Patrona, pod którym był specyficzny nastrój. Nawet nie wiem jak to określić, był tam i smutek i żal, ale i radość. Ciekawe uczucie.
Po tym poszedłem na pomost z kolegą, bo na KorOlimpiadzie wygrałem bilet na oglądanie gwiazd z pomostu. Było bombowo! (Nie dosłownie!). Czułem się jak w planetarium i widziałem nawet spadającą gwiazdę! Na tym mój dzień się zakończył.

SOBOTA

Po porannej rutynie kazano nam się spakować i posprzątać w namiocie. Więc spakowałem się, podniosłem papierki i już widziałem pierwszych rodziców witających się ze swoimi dziećmi. Niestety moi też przyszli zanieść moje rzeczy do auta. Szkoda, że wszystko co fajne musi się kończyć. Pospisywałem numery chłopaków. Powiedziałem ostatni nieśmieszny żart. Ostatni raz dyskutowałem o pół torze z pewnym Mikołajem. Ostatni raz przybiłem piątkę. No i co tu dodać, kiedy wracałem płakałem, że musiałem już ich zostawić. Na szczęście za rok jadę na starszy turnus, gdzie już są aż trzy tygodnie, nie dwa. Trzy! 

Miło mi się dla Was pisało drodzy czytelnicy. Może się jeszcze kiedyś spotkamy.

Filip P z zastępu 4.