Dzień opiszę tak, jak zajęcia miał mój zastęp. Po zjedzeniu smakowitego śniadania udaliśmy się na wycieczkę pieszo-kajakową. O godzinie 10:30 wypłynęłyśmy z portu. Słoneczko przyjemnie grzało, a my dzielnie płynęliśmy przed siebie. Gdy dotarliśmy na drugi koniec jeziora, kąpaliśmy się, ponieważ było tam kąpielisko. W drodze powrotnej dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Osoby z warsztatów plastycznych mogły zostać na obozie, by dokończyć zszywanie notesów.
Po powrocie zjedliśmy obiad, który składa się z barszczy białego i spaghetti. Po obiedzie dla osób, które płynęły już kajakami, odbyły się warsztaty z komunikacji prowadzone przez dh. Kędzię, dh. Młodego i dh. Ario. Podczas warsztatów zadawali nam pytania dotyczące życia, ludzi i nas samych. Nie pozwolili jednak na rozwinięcie dyskusji – nikt nie mógł komentować wypowiedzi innych. Po pytaniach rozpoczęły się ćwiczenia mające na celu zintegrowanie nas i swego rodzaju przekonanie do głośnego wypowiadania się.
Po warsztatach do kolacji był czas wolny. Można powiedzieć, że już ostatni dla nas w tym roku na obozie.
Ostatnia kolacja… Wszystko było takie samo jak przez cały turnus, lecz dla większości było to okropnie smutne. Wyjeżdżamy z Naszego Domu. Przed posiłkiem wszyscy śpiewali głośno – wszyscy, każdy dołączył gromkim głosem. Tak żegnaliśmy się z naszym Lasem.
Ze względu na deszcz ostatnie ognisko odbyło się w Cyrku. Za to było dużo drugiego programu. Aż dwa koncerty z jednoczesnymi rozmowami przy ognisku. Poszliśmy spać około 3 w nocy – jednak BYŁO WARTO!
Korczakowo to piękne, choć wciąż zmieniające się miejsce. Każdy chce tu jak najdłużej zostać i co roku wracać. Więc – „przy innym ogniu w inną noc”, kochani!
Martyna, Jagoda i Klara z zastępu 3