Turnus I – 02.07 – Dzień 3

Wczorajszego ranka zostaliśmy obudzeni przez naszego druha Przemka. Największe problemy były z obudzeniem Bartka. Spał jak zabity. Po oblaniu go woda natychmiast się obudził. Włączono melodię, która kazała wszystkim wyjść z namiotów. Udaliśmy się na boisko do piłki nożnej. Tam podzieliliśmy się: jedni biegali w kółko, inni trzymali linę i wędrowali dookoła obozu. Część osób korzystała z kąpieliska. Po takiej zaprawie rozeszliśmy się do namiotów, a potem na śniadanie. Zadaniem dnia było zrobienie jak najlepszych totemów. Na początku mieliśmy problem, bo brakowało nam pomysłu, potem jednak się narodził. Pierwszy z pomysłów nam nie wyszedł, bo mieliśmy za mało kleju. Wtedy wniknęły konflikty i kłótnie, ale daliśmy sobie radę. Postanowiliśmy, że z białych desek zrobimy 2 płoty – z prawej i lewej strony wejścia do namiotu. Ostatecznie tak właśnie zrobiliśmy. Niestety, nie wygraliśmy, ale nie byliśmy najgorsi. Pierwsze miejsce zajął zastęp I, drugie zastęp V, a trzecie zastęp XII.
Łukasz Stawny

Wczorajszego poranka obudził nas druh Przemek. Niestety, nie całemu zastępowi udało się wstać, więc musieliśmy zastosować metody wodne. Ubraliśmy się i ustawiliśmy na zbiórkę. Na apelu dowiedzieliśmy się, że będziemy robić totemy. Na początku nie wiedzieliśmy czym one są, ale mój przyjaciel Bartłomiej szybko mi to wytłumaczył. Gdy przyszedł czas na wykonanie, moja głowa była pusta. Udaliśmy się do namiotu, aby pomyśleć i wpadliśmy na pomysł słońca. Symbol ten miał podkreślać, jacy jesteśmy weseli. Zadanie chcieliśmy wykonać z szyszek, ale zabrakło kleju. Nie było też innych materiałów, którymi moglibyśmy go zastąpić. Trzeba było zmienić pomysł. Ostatecznie zbudowaliśmy bardzo przydatny płot, który służy do rozdzielania terytoriów i suszenia prania. Niestety, okazaliśmy się raczej najgorsi…
Olaf Szajrych

Wczorajszy dzień był moim drugim po rozpoczęciu tego wspaniałego obozu. Ten wyczerpujący i emocjonujący dzień zakończył się bardzo ciekawą aktywnością. Nasze wspólne śpiewanie przy jaskrawo pomarańczowych płomieniach sprawiło, że się lepiej poczułem i  mogłem spędzić ciekawie trochę czasu. Wcześniej mieliśmy okazję na stworzenie naszego własnego totemu, w moim przypadku w ogóle pierwszego. Dzięki naszej wspaniałej drużynie powstało wiele różnorodnych pomysłów, z których wybraliśmy jeden. Chcieliśmy stworzyć słońce przy użyciu szyszek. Niestety akcja zakończyła się fiaskiem, gdyż zabrakło materiałów, więc zmieniliśmy plan. Zdecydowaliśmy się na zbudowanie płotu, który powstał w niespełna pół godziny. Tym razem mieliśmy okazję pracować z druhną Avadą. Po tych działaniach poszliśmy na obiad, gdzie mogliśmy spożyć pyszną zupę jarzynowa. Po odpoczynku poszliśmy na warsztaty żeglarskie z druhem Bosmanem. Na miejscu mogliśmy skorzystać z łodzi. Czułem się tam jak ryba w wodzie, bo niedawno właśnie ćwiczyłem pływanie. Ten dzień minął mi bardzo przyjemnie, miło spędziliśmy razem czas w grupie i przekonaliśmy się, że umiemy współpracować.
Ksawery Downar – Dukowicz

Po ciszy poobiedniej nastąpiła ważna chwila, chwila wyboru i decyzji, która będzie rzutowała na cały pobyt w Korczakowie, chwila wyboru warsztatów. Osobiście poszedłem do druha Bosmana, podobnie jak 1/5 obozu, co się równa dwadzieścia kilka osób. Na początku nic szczególnego się nie działo, lecz pod koniec, gdy już chciałem wracać do namiotu, zerknąłem ostatni raz na jezioro, a tam właśnie jacht się przewrócił, konkretnie na samym środku jeziora! Dzięki szybkiej interwencji Bosmana i Patryka J. nic złego się nie stało. Oficjalnie przewrotka była spowodowana zbyt dużym wiatrem, a tak naprawdę to skutek zbyt małych umiejętności żeglarza. Po wieczornym ognisku poszliśmy do namiotu. Już miałem się kłaść, gdy nagle słyszę głos druha Kubusia: Wszyscy na dwór!  Po czym mieliśmy 30 minut pompek. Powodem było to, że koledze z zastępu nagle zachciało się kopać łopatą za namiotem, a była już godzina 23.10 i cisza nocna. Po solidnych ćwiczeniach położyliśmy się do łóżek, a zasypianie zajęło nam dosłownie kilka minut. Trening dobrze nam zrobił! Przydało się!
Bartek Jabłoński

Wtorek czyli trzeci dzień obozu zaczął się bardzo zabawnie, gdyż druh Przemek wpadł na doskonały pomysł obudzenia Bartka za pomocą wody. W tym dniu zaskoczyło mnie i ucieszyło przejęcie funkcji zastępowego przez Bartka. Wcześniej to ja byłem wybrany, ale źle się czułem w tej roli. Nie mam odpowiednich cech do pełnienia tej roli i nie chciałem być zastępowym.
Daniel Zakrzewicz


Myślę, że pierwszą edycję Korczakowskiego Budżetu Obywatelskiego można uznać za udaną.
Staraliśmy się, aby procedura głosowania była jak najbardziej profesjonalna, by uczestnicy mogli poczuć się jak na prawdziwych wyborach – każdy uprawniony do głosowania w przygotowanym lokalu wyborczym po wylegitymowaniu się identyfikatorem składał podpis na liście ewidencyjnej i dostawał kartę do głosowania, na której skreślał jeden, wybrany przez siebie projekt.

Z dumą informujemy, że frekwencja wyniosła 76%, oraz że oddano tylko jeden głos nieważny, czym z pewnością zawstydziliśmy państwową komisję wyborczą.
Zwycięski projekt, czyli „Korczakowska Strefa Relaksu” zdobył 64% głosów, deklasując tym samym konkurencję.

Mamy nadzieję, że kolejne edycje też będą cieszyć się tak dużym zainteresowaniem, oraz że takie działania pokażą naszym uczestnikom, że warto brać udział w wyborach, bo ich głos ma znaczenie.
dh. Hania Hebisz