Zgadzam się z Olą (art. „Wiara w siebie”), że nie warto tracić czasu na użalanie się nad sobą. Zgadzam się z tym, że zakładanie masek i odgrywanie ról, a także izolacja i dystansowanie się to zła droga. Samoakceptacja, zdrowe poczucie własnej wartości to podstawa dobrego funkcjonowania w społeczeństwie , ułatwienie w budowaniu trwałych relacji z innymi. Jednak część z nas, szczególnie w okresie dorastania, boryka się z kompleksami, niepewnością, lękiem przed odrzuceniem i brakiem akceptacji ze strony innych. Czy metodą na budowanie wiary w siebie jest skupianie się na sobie? Z tym jakoś nie mogę się zgodzić. Przeglądanie się w lustrze? Analizowanie i realizowanie własnych potrzeb? Moim zdaniem nie tędy droga. Naszym lustrem są inni ludzie. Ich reakcje na naszą obecność, nasze słowa i gesty, na to, co robimy. A naszą rolą jest bycie dla innych. Realizując potrzeby drugiego człowieka budujemy siebie, dojrzewamy, wyrastamy z egocentryzmu, kształtujemy swój charakter, jednym słowem stajemy się lepsi – o tym przecież pisze Ola. Wiem, że współczesna psychologia wiele mówi o samorealizacji, spełnieniu, samoakceptacji. To wszystko wymaga skupienia na SOBIE. A ja proponuję – skupmy się na tych, którzy są obok. Nasze życie ma sens o tyle, o ile przeżywamy je z innymi i dla innych. Akceptacja siebie przyjdzie wraz z akceptacją i miłością, jakiej doświadczymy ze strony innych. Radość z takiego życia przyjdzie sama, wraz z radością tych, dla których żyjemy.
dh. Ata