Olimpiada Sportowa

Pudzian, Usain Bolt, a może Michał Winiarski? Każdy z nas mógł wczoraj poczuć się jak wielki sportowiec. Wszystko dzięki Olimpiadzie Sportowej. Mnogość konkurencji pozwalała na rozwiniecie skrzydeł każdemu, kto chciał w jakikolwiek sposób zaistnieć podczas zawodów. Podciąganie się na drążku. Ścieżka Zdrowia. Pompki. Podbijanie piłki siatkowej. Warto spróbować!

Emocje sięgały zenitu, Londyn 2012 przy naszej Olimpiadzie to podwórkowe rozgrywki. Z zapałem rywalizacje komentował Druh Marek – nie gorzej niż Szaranowicz. Wiek, wzrost, masa tłuszczowa czy mięśniowa nie miały tu znaczenia, nieraz wygrywali właśnie ci najmłodsi i wyglądający najbardziej niepozornie.

Osobiście nadzorowałem konkurencję podciągania się na drążku. Z nieskrywaną przyjemnością mogłem oglądać czerwone od wysiłku twarze, napięte mięśnie zawodników, wysiłek, krew, pot i łzy. Exequo najsilniejszymi zostali Krzysztof Dąbrowski oraz ja, Ario Narimany, a najsilniejszą – Zuzia Kogut.

Po zawodach zawsze czas na nagrody. Ekscytacja po usłyszeniu własnego nazwiska płynącego z głośników, a wypowiadanego przez Druha o najsłodszym głosie – Marka – oraz uśmiech na twarzy każdego z „dekorowanych” czekoladami, sokami i lizakami wydawały się szczersze niż te zwycięzców Igrzysk Olimpijskich.

Po ciężkiej rywalizacji przyszedł czas na odpoczynek, ale wielu obozowiczów jak zawsze nie wytrzymałoby siedząc w namiocie. Po raz kolejny po obozie roznosiły się basy mające swe źródło w mikrofonie Łysola, a sporo chłopaków mimo zmęczenia biegało za piłką.

Wycieńczeni, ale uśmiechnięci i podekscytowani nadchodzącym Balem Hawajskim udaliśmy się na kolację, by uzupełnić węglowodanami utracone tysiące kalorii.

Ario Narimany