Niby dopiero dziesiąty dzień nam minął, a czujemy się, jakbyśmy były tu już przynajmniej pół roku. Poranna rutyna jest wciąż taka sama. Łatwo się przyzwyczaić. Standardowo była pobudka i zaprawa, żeby obudzić nasze umysły. Przedpołudniową korczakowską atrakcją była olimpiada wodna. Oczywiście wszyscy “brali w niej udział”. Były jednak osoby, które się sprzeciwiały i za karę zostały wrzucane do Grzybna. Przed obiadem zostaliśmy zebrani w kręgu. Cały obóz razem z Kadrą został wezwany, żeby brać udział w Wielkiej Grze “Killer”, która jeszcze nigdy w Korczakowie nie miała miejsca. Zasady gry to: wyeliminować przydzieloną
osobę w wylosowanym miejscu danym przedmiotem. Wszystko będzie się toczyć w trakcie całego obozu, do czasu kiedy zostanie tylko jeden zwycięzca. Pierwszy dzień gry był dla niektórych sukcesem, bo udało im się przeżyć i wyeliminować innych, ale kolejne dni okażą się prawdopodobnie jeszcze łatwiejsze, ponieważ czujność i skupienie obozowiczów zacznie spadać (tak jak przy innych zadaniach:))
FPN nadchodzi wielkimi krokami, więc na popołudniowych zajęciach mieliśmy czas na pisanie piosenek. Tym razem na ognisku nie był śpiewany “Alexander” i wydawać by się mogło, że specjalnie tak zaplanowano, ponieważ wczoraj śpiewaliśmy tę piosenkę przynajmniej z 10 razy.
W II. programie był puszczany film “Mustang”. Film opowiada o pięciu siostrach, które po śmierci rodziców zamieszkują ze swoją babcią i wujem. Dziewczynki przestają być traktowane jak dzieci, tylko jak materiał na żonę. Akcja rozgrywa się w Turcji, w kontekście miejscowych zasad kulturowych, religijnych i tradycji. Film jest znany, Korczakowo poleca.
Podsumowując cały dzień, można byłoby powiedzieć, że pogoda nam dosyć sprzyjała. Mogłoby być troszeczkę chłodniej, ale nie narzekamy ;).
Zastęp XI