Wraz z nadejściem obozu wystąpił problem, który próbujemy w redakcji ”Małego Przeglądu” rozwiązać. Otóż przed posiłkami zgodnie z korczakowską tradycją wszyscy wspólnie śpiewamy, abyśmy mogli życzyć sobie wzajemnie smacznego oraz podziękować wszystkim, którzy mieli swój wkład w posiłek, który jemy. W tym roku zauważyliśmy, że pojawił się problem, bo często pieśń zaczyna być intonowana w złym momencie. Dlaczego uczestnicy nie zdają sobie sprawy, kiedy należy zacząć śpiewać?
Podejrzewamy, że za sprawą stoi kilka czynników. Pierwszym z nich i najważniejszym jest rekordowa frekwencja na obozie (która nas zaskoczyła, aczkolwiek bardzo ucieszyła). Dlatego gdy na stołówce zasiadamy do posiłku, powstaje zamieszanie, gdyż część już skończyła jedzenie, podczas gdy część dalej stoi w kolejce do wydawalni.
Inną przyczyną może być złe dobranie chwili, w której wszyscy byliby gotowi na wspólną pieśń. Tę najlepszą chwilę wyczuwają uczestnicy z obozowym doświadczeniem, dlatego uważam, że młodsi, choć skorzy do śpiewania, powinni poczekać, aż zaczną ją starsi.
Na szczęście my w redakcji postanowiliśmy coś z tym zrobić i w najbliższych dniach przedstawimy wyniki naszych starań.
Alan Nagel