Jeśli dobrze liczymy, to od poprzedniego zimowiska minęło 20 lat. Ani uczestników, ani znacznej części korczakowskiej kadry jeszcze nie było wtedy na świecie! Dlatego tak ważne dla nas było, żeby wrócić do tradycji wspólnych zimowych wyjazdów.
Kraków to dobry wybór. Co prawda pogoda paskudna (deszcz/deszcz ze śniegiem + wiatr), za to byliśmy od niej niezależni. Mogliśmy zwiedzać, odwiedzać i nawiedzać zaplanowane atrakcje bez względu na to, co działo się za oknami. W górach taka pogoda byłaby nie do zniesienia…
Było widać, że nam siebie brakowało, bo uśmiechy i rozmowy nie miały końca. Nawet gdy już kleiły się oczy i chętnie poszłoby się spać – siedziało się, bo szkoda stracić choćby jedną chwilę.
Uczestnikom i kadrze serdecznie dziękuję! Następny raz widzimy się na Dniu Wiosny!
Michał “Młody” Kozień