Po standardowym poranku
Oraz Pożywnym śniadanku
By nie tracić czasu
Udaliśmy się do Legnickiego lasu
Wszyscy odczuwali trwogę
Zawalczyliśmy o drogę
Bez kontuzji się nie obyło
Ale świetnie nam się tańczyło
Po obiedzie zabawy i warsztaty były
Uśmiechy na naszych twarzach się pojawiły
Z sentymentem przy ognisku śpiewaliśmy
W Amfikorze zdjęcia oglądaliśmy
Były śmiechy i radosne krzyki
Gdy oglądaliśmy FAFIKI
Każdy z nas ledwo żył
Bo wieczór długi i męczący był
To nie powstrzymało nas przed drugim programem
Ogniskiem lub przy świecach rozmawianiem
Każdy z nas poszedł spać
Dzięki warcie nocnej nie było się czego bać
Adam Fujarewicz i Franciszek Kowal
Ostatni dzień. Ostatni. Kończy się pewien epizod naszego życia. Dziś opuszczamy Nasz Dom, Korczakowo. Gromkimi brawami podziękowaliśmy kucharkom za ich trzytygodniowe poświęcenie dla nas, uczestników. Śniadanie było jednym z ostatnich momentów, który wytworzył w nas poczucie przynależności do tej niesamowitej wspólnoty, korczakowskiej społeczności.
Pożegnania. Pożegnaniom, często na cały rok, towarzyszyły śmiechy a także łzy. Zewsząd dało się słyszeć pożegnalne okrzyki rzucane przez przebiegających uczestników oraz dźwięki przybijanych piątek. Osoby zbierające pamiątkowe podpisy współobozowiczów odrywały na moment zaangażowanych w sprzątanie i pakowanie się uczestników.
Jest 13.34. Obóz już opustoszał. Zapadła cisza, która będzie towarzyszyć kadrze przez najbliższe dwa dni. Przez najbliższe dwa dni cisza będzie również w naszym Małym Przeglądzie, lecz uważajcie czytelnicy, bo podejrzewam, iż nasi następcy z drugiego turnusu powrócą tu z hukiem.
Franciszek Kowal