Wczoraj odbyły się pierwsze, jak pamiętam, warsztaty prowadzone przez uczestników dla uczestników. Ja poszedłem na zajęcia z aikido, które były naprawdę świetne. Można było też wybierać spośród wielu innych propozycji, np. warsztaty taneczne, beatboxowe czy rysunkowe. Każdy mógł wybrać coś dla siebie. Na zajęciach z aikido nauczyliśmy się kilku podstawowych chwytów i przewrotów. Później mieliśmy gry i zabawy, a wieczorem Korczakowo zorganizowało koncert w Świniarach. Wystąpił Korczakowski Zespół Reprezentacyjny.
Maciej Alejun
Przed obiadem odbyły się warsztaty prowadzone przez uczestników dla uczestników. Ja wybrałam te prowadzone przez Martynę i Miłosza. Dotyczyły technik odprężających nasze ciało i umysł. Odbywały się na kocach, w ciszy. Składały się z dwóch części. Pierwszą zajęła się Martyna. Jej spokojny głos i wiedza o autohipnozie pozwoliły uspokoić moje myśli , skupić się na tu i teraz oraz rozmarzyć się. Część druga natomiast, którą przeprowadził Miłosz, świetnie odprężyła moje ciało. Poznałam techniki masażu i zainteresowałam się tym tematem. Miłosz zainspirował mnie do zgłębienia tej dziedziny, więc na pewno po powrocie do domu poćwiczę masaż w domu. Podsumowując, warsztaty okazały się świetne. Chętnie zapisałabym się na takie zajęcia i częściej poświęcała chwilę mojemu ciału i duszy. Oderwanie od codziennych zmartwień było wyzwalające.
Małgosia, zastęp XIII
Wczoraj od godziny 19 mieliśmy 60 minut na to, by zjeść kolację i przygotować się do wyjścia. Ja od razu po kolacji poszłam pomagać na zmywaku. Miałam około 15 minut na ogarnięcie się. Odbyły się zbiórki w podobozach i druhna Gosia pozwoliła jeszcze potrzebującym iść do toalety lub po telefon. Mieliśmy spotkać się przy bramie. Druhna Oliwka, zdenerwowana tym, że zostało mało czasu, a nie ma jeszcze wszystkich, zaczęła głośno zwoływać obozowiczów . Szliśmy szybkim tempem drogą, gdzie dookoła są pola i lasy. Niebo było piękne wieczorem. Gdy dotarliśmy do celu, chcieliśmy chwilę odpocząć, ale już druh Kubuś nawoływał wszystkich, dosłownie wszystkich, także mieszkańców Świniar, do wspólnej zabawy w Konika Pony. Zrobiliśmy 2 tury, a potem także 2 razy odtańczyliśmy „belgijkę”. Potem wszyscy zasiedliśmy na ławkach przed „sceną”, zaaranżowaną na boisku do koszykówki. Na obręczach koszy zawieszono lampki, a na nich beżową tkaninę. Taka kompozycja była ułożona także na ziemi. Osoby prowadzące koncert, śpiewające i grające siedziały na czarnych, obrotowych krzesełkach. Moim zdaniem wykonawcy bardzo ładnie zaśpiewali. Po koncercie wszyscy, wraz z mieszkańcami wsi, ustawiliśmy się w kręgu wokół ławek i sceny. Zastępowi złożyli raport, a potem przekazaliśmy „Iskierkę”. Po wszystkim byliśmy kolejno zastępami wywoływani do powrotu. Słońce już zaszło, ale na niebie wciąż były widoczne pomarańczowe i różowe smugi. Atmosfera w drodze powrotnej panowała fantastyczna. Gdy dotarliśmy do obozu mieliśmy chwilę na toaletę i ogłoszono ciszę nocną. Uważam, że pierwszy koncert w Świniarach był cudowny i bardzo udany.
Ewa Terebińska
W środę po pobudce i zaprawie wszyscy pognali do namiotów, aby posprzątać. Po apelu prowadzonym przez naszego młodego, ale jednak starego druha Młodego udaliśmy się na śniadanie. Po tym, jak zjedliśmy śniadanie znowu sprzątaliśmy w namiotach. Jeszcze przed zajęciami odbyło się sprawdzanie czystości w namiotach. Znaczna większość dostała 4 i 5., zdarzyły się też jednak 3, 2 i 1. Tego dnia mieliśmy pole do popisu, mogliśmy sobie wybrać, na jakie warsztaty iść lub jakie poprowadzić. Ja uczestniczyłam w zajęciach Karoliny, która prowadziła tzw. Mafię lub , jak kto woli, Ktulu. Nie były to jedyne warsztaty. Kuba przygotował zajęcia z survivalu, Zuzia z aikido, Gosia plastyczne, Martyna i Miłosz – medytacje i masaż, Jagódka taneczne, Julek zorganizował debatę, Hubert – beatbox. Do niektórych warsztatów dołączyli się nawet druhowie.
Kinia Stec, zastęp 11